w

Spacer Dawida

Jak zawsze wyszedł z domu wieczorem. Nigdy nie miał planu ani konkretnego celu swojej podróży. Był miastowym podróżnikiem, który co prawda – zawsze wracał do domu na kolacje zrobioną przez jego mamę, ale to tym razem nie istotne. Jak to miał w swoim zwyczaju Dawid poszedł najpierw do parku. Nie zastał tam niczego ciekawego – co mogło przykuć jego uwagę. Powoli mijał drzewa, które patrzyły na niego swoim jesiennym wzrokiem.

Wokół słychać było tylko szum roślinności niesionej przez wiatr oraz śpiewy ptaków. Gdyby tą drogą szedł ktoś z nieco bardziej romantyczną duszą, na pewno wzruszyłby się po spotkaniu z taką aurą, ale nie Dawid. On szedł jak zawsze swoim wieczornym szlakiem. Nie zwracał uwagi na to, że jutro rano musi wstać do szkoły. Ostatnia klasa technikum już nie za bardzo go interesowała.

Wyszedł już z parku i ruszył w stronę baru. Zawsze odwiedzał to miejsca po skończonym spacerze. Barmanem był jego znajomy ze szkoły. Do dzisiaj tak na prawdę nie wiadomo, jak dostał tę pracę. Chłopak, który ledwo może kupić sobie piwo w sklepie, robił drinki dla szemranych ludzi z osiedla.

Bar nie był z dobrej półki. Ze ścian odpadła farba, a na podłodze często można było spotkać szczury i karaluchy. Do łazienki chyba nikt nie odważył się wejść, ale mimo to miejsce miało swój urok. Dawid wszedł do środku przez stare blaszane drzwi i zobaczył masę pijanych twarzy, które nawet nie spojrzały na chłopaka. W tym miejscu nic już nikogo nie mogło zdziwić. Podszedł do baru i zobaczył, że jego znajomy nie wygląda zbyt dobrze.

– Co się stało? Matko… wyglądasz jakby ktoś właśnie napluł ci na twarz – powiedział Dawid.

– I tak właśnie się czuję! – odparł młody barman. – Jeden z tych typów, właśnie powiedział, że jak nie dam mu kolejki za darmo – to obije mnie jak nikt wcześniej…

– Fakt, nie dobra sytuacja, ale zawsze nowe doświadczenie! – uśmiechnął się Dawid.

– Ah ty wiesz, jak pocieszyć człowieka… – barman puścił oczko.

Dawid usiadł w kącie i pił piwo. Lubił taki styl życia. Zawsze sam i zawsze „w drodze”. Robiło się już ciemno i ludzi ucichli. Wszyscy pozostali w swojej alkoholowej głowie. Nagle do baru weszła dziewczyna. Nie był to często widok w tym miejscu, raczej coś co zdarzało się tylko, gdy – właścicielka przychodziła zwyzywać pracowników. Tym razem była to dziewczyna z Warszawy, która przyjechała do dziadków. Szukała rozrywki i trafiła do tego niezbyt renomowanego miejsca. Spojrzała na stoliki i nie zastanawiała się długo. Miała do wyboru stół z niezbyt trzeźwymi mieszkańcami miasteczka albo stolik Dawida. Podeszła pewnym krokiem i zapytała mocnym, ale cienkim głosem:

– Można? Jestem Ola.

– Tak… tak! Siadaj! Znaczy… proszę usiądź – Zdziwił się chłopak.

– Jesteś stąd?

– Niestety tak, chodzę tutaj do szkoły i mieszkam w willi zwanej „jednym blokiem we wsi”!

Dziewczyn zaśmiała się i złapała go za rękę i zaprowadziła do starego radia, które stało przy wyjściu. Nikt nie używał tego sprzętu od lat, ale ona nie miała z tym żadnego problemu. Włączyła je i wskoczyła na parkiet. Dawid nie wierzył co dzieje się na jego oczach. Ola po prostu zaczęła tańczyć w barze, który miał być zamykany chyba z 10 razy z powodu swojego złego wpływu na okoliczną ludność. Nie zastanawiał się długo i dołączył do niej. Wszystkiemu przyglądał się barman, który teraz miał minę jakby zobaczył milion dolarów. Nagle jego bar stał się miejscem tańca i zabawy.

Mijały godziny i nogi odmawiały im już posłuszeństwa. Dziewczyna złapała chłopaka za rękę i zaprowadziła przed bar – gdzie stał jej samochód.

– Masz prawko? – powiedziała – może pojedziemy do miasta?

– Nie, niestety nie, ale mój tata ma… – nagle dziewczyna rzuciła się na niego i zaczęła całować jak nikt wcześniej.

Chłopak nie wiedział co się dzieje, nigdy nie miał podobnej sytuacji. Miał kiedyś dziewczynę, ale zazwyczaj grali w warcaby. Nie był to namiętny związek. Po sesji na masce – weszli do środka i tam Dawid poznał czym jest miłość uprawiana po dużej dawce używek. Cały samochód trząsł się i nie miał nie wyrwali siedzenia. Po całej akcji wyszli i spojrzeli na siebie. Pewnie sami nie wiedzieli co właśnie się stało i uświadomili sobie, że całe towarzystwo z baru pewnie dobrze widziało co działo się w samochodzie, ale nie było to dla nich ważne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

GIPHY App Key not set. Please check settings

    Co myślisz?