Gdy tylko wcisnęłam “Wyślij”, dreszcz przebiegł mi po plecach. To było rano, przed zajęciami, i wiedziałam, że siedzi w swoim gabinecie i czeka na nasze prace zaliczeniowe. Mieliśmy napisać opowiadanie na temat jakiegoś głupiego zachowania i jego skutków. Poszłam o krok dalej. Moje opowiadanie samo było głupim zachowaniem i miałam nadzieję, że przyniesie nieoczekiwane skutki.
Z tego powodu nie spałam całą noc, pisałam i myślałam o nim. Mój wykładowca był bohaterem mojej historii. Uwielbiałam jego męską sylwetkę, nienaganny styl białych koszul i garniturowych spodni. Srebrne nitki we włosach i brodzie. Zmarszczki w kącikach oczu. I to, jak się podniecałam, gdy wiedziałam, że na mnie patrzy.
Gdy tylko wchodziłam do sali, spoglądał na moje biodra. Gdy siadałam w pierwszym rzędzie, chodził wokół mnie tam i z powrotem. A te momenty, kiedy kładł mi rękę na plecach, kiedy wchodziłam do jego gabinetu… Ten przedłużający się dotyk. Jego palce o centymetry od moich pośladków.
Wszystko w nim było męskie, silne i obiecujące, więc wynajdowałam powody, żeby się z nim spotykać. Zwykle przychodziłam bez stanika, w jasnej bluzce, żeby widział moje sutki. Rozmawialiśmy o ulubionych książkach, o moich planach zawodowych i o codziennych sprawach. I za każdym razem, gdy siadałam po drugiej stronie jego biurka, nieprzyzwoite fantazje wypełniały mi wyobraźnię. Zagryzanie warg, aby nie jęczeć zbyt głośno, gdy bierze mnie od tyłu przy ścianie. Jego ręka zasłaniająca mi usta. Moje majtki w jego szufladzie. Powrót na zajęcia z jego spermą na twarzy.
To właśnie o tym postanowiłam napisać. Głupie zachowanie: przelecieć przystojnego wykładowcę od literatury w jego gabinecie. To była historia przemiany – jego ulubiony temat. Zaznaczał to przy okazji każdego omawianego na zajęciach dzieła. Napisałam więc o tym, że przemieniam się w jego małą azjatycką kurtyzanę. I zatytułowałam to “Nieprzyzwoita niewolnica nauczyciela” – bo lubił też aliterację.
Dołączyłam selfie, na którym palcami rozchylam ociekającą wilgocią cipkę – nie było już odwrotu. Prawie nieprzytomna ze zdenerwowania, leżałam w łóżku i masturbowałam się, czując mieszankę strachu i żądzy. Właśnie doprowadziłam się do orgazmu, gdy mój program pocztowy się przeładował i w skrzynce odbiorczej pojawiła się odpowiedź od niego.
Napisał tylko jedno zdanie.
“Przyjdź do mnie przed zajęciami.”
Serce mi podskoczyło. Co to miało znaczyć? Co to MOGŁO znaczyć? Usiłując odpędzić wszystkie splątane myśli, ubrałam się w pośpiechu, stringi, długa obcisła spódnica, szary sweter. Podkolanówki i kozaki dopełniały jesienny look. Seksownie, ale z klasą. Do tego ciemnoczerwona szminka, kreska eyelinera, muśnięcie różem. Chwilę później znalazłam się w korytarzu przed jego gabinetem, z wilgotną cipką, przyspieszonym tętnem i niezliczoną ilością myśli przelatujących przez moją głowę.
Zapukałam do drzwi, czując przypływ nieśmiałości, choć bohaterka mojego opowiadania emanowała wyłącznie pewnością siebie.
– Proszę – powiedział, a jego mocny i dźwięczny głos wywołał u mnie kolejną falę zdenerwowania.
Wzięłam głęboki oddech, pchnęłam drzwi i weszłam do środku. Lampy było zgaszone i większość rolet spuszczona. Słońce wpadało przez jedno boczne okienko, otulając wszystko ciepłym, rozproszonym światłem. To było całkiem romantyczne.
Siedział za biurkiem i nie widziałam jego twarzy. Ale gdy kazał mi zamknąć drzwi na klucz, posłusznie wykonałam polecenie. Gdy przekręcałam klucz, przeszedł mnie dreszcz.
Wstał, a ja odwróciłam się i podeszłam do jego biurka. Wyglądał jak heros.
– Chcesz być moją niewolnicą? – spytał.
To był dokładny cytat z mojego opowiadania. Moje serce przyspieszyło jeszcze bardziej.
Czułam, że mi się przygląda. Zauważył ubranie grzecznej dziewczynki, umalowaną buzię laleczki.
– Z całego serca – szepnęłam. Moje opuszczone dłonie zacisnęły się w pięści.
Czy to jakaś prowokacja? Zamierza zgłosić mnie władzom? W końcu złamałam wszelkie uczelniane zasady. Poza tym, był żonaty. Cholera. Popełniłam błąd. Jak mogłam pozwolić swojej żądzy zaprowadzić się tak daleko? Powinnam była po prostu bzyknąć jakiegoś gościa z roku, ewentualnie kogoś z uczelnianej reprezentacji. Powinnam była napisać normalne opowiadanie.
Pomyślałam, że za chwilę wybuchnę płaczem. On się nie odzywał. Jego twarz była napięta, szczęki zaciśnięte. To koniec, doniesie na mnie. Stracę stypendium i wyrzucą mnie ze studiów. Rodzice mnie wydziedziczą.
– Daj mi swoje majtki – powiedział w końcu, przerywając strumień moich myśli, które galopowały dalej w przyszłość.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Mówi serio? Jego twarz niczego nie zdradzała. Wyciągnął rękę i czekał, aż mu je podam.
Przełknęłam ślinę i odstawiłam torbę na podłogę. Potem ściągnęłam majtki. Cieniutki pasek materiału przesunął się po moich ociekających wilgocią wargach sromowych, a potem ześlizgnął się wzdłuż ud i łydek, opadając na kozaki. Położyłam mu je na dłoni. Zacisnął palce. Z pewnością poczuł wilgoć, którą nasiąkły.
Podniósł je do twarzy i powąchał.
– Cudowne – powiedział, wychodząc zza biurka. – Masz się tu meldować codziennie przed zajęciami. Zrozumiano?
Wyprostowałam się, ulga i pożądanie wypełniły mi serce.
– Tak – odparłam żarliwie.
Stanął za mną.
– Tak, co?
Odsunął moje włosy i przycisnął nos do mojej szyi.
– Tak, panie.
Pocałował moją skroń. Oplótł mnie rękami, przyciągnął do siebie. Jedną ręką ugniatał moje piersi przez sweter, ściskając mnie, gdy ja przyciskałam pupę do wzgórza rosnącego w jego spodniach. Drugą ręką włożył mi moje matki do ust.
– Jeśli piśniesz, przestanę – zagroził.
Rozpiął pasek i zsunął spodnie. Jego dłonie znalazły się na moich biodrach, wsunęły się pod sweter i gładziły skórę brzucha, po czym szarpnęły w dół moją spódnicę. Materiał opiął się wokół moich kolan. Nie było już ucieczki. Wszystko działo się niemal dokładnie tak, jak opisałam w opowiadaniu. Serce waliło mi tak głośno, że na pewno to słyszał.
Poczułam, że jego ręka przesuwa się między moimi pośladkami, w dół aż do cipki.
– Dobrze – powiedział. – Jesteś wystarczająco mokra.
Nim cokolwiek odpowiedziałam, przycisnął moją twarz do sterty papierów na jego biurku. Czułam jego oddech na lewym uchu, a mój wypięty tyłek drżał w powietrzu.
– Cudownie pachniesz – wyszeptał. – Moja mała azjatycka niewolnica. Mój japoński kwiatuszek.
To też były cytaty z mojej pracy. Myśl, że moje opowiadanie podobało mu się na tyle, żeby chcieć odtworzyć je w życiu, doprowadzała mnie do obłędu. Przygryzłam majtki, żeby nie zacząć jęczeć.
Wyprostował się i jedną ręką przytrzymywał moje plecy w dole. Potem poczułam, że główka jego penisa zetknęła się z wilgocią mojej cipki. Wstrzymałam oddech.
– Zerżnę cię tak, jak chciałaś, jasne? – Jego kciuk wsunął się między moje pośladki i nacisnął na moją drugą dziurkę. Napierał na mnie penisem, poruszając nim tylko odrobinę. – Bierzesz pigułki?
– Mmhmmm – tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Nie brałam. Odstawiłam je kilka miesięcy wcześniej, ale nie zamierzałam mu o tym mówić. Nie teraz. Nie gdy czułam w sobie dużego, twardego członka, którego wciskał we mnie aż po same jądra, pomrukując.
– O kurwa – powiedział i wcisnął mi kciuk w tyłek, wciąż trzymając penisa głęboko w mojej cipce. Jego uda opierały się o moje pośladki. W tej pozycji, z ciasno ściśniętymi nogami, ciałem opartym o biurko… Miałam wrażenie, że cała jestem zbyt ciasna i musi siłą wdzierać się do środka.
Wtedy zaczął przyspieszać. Nie dał mi czasu na złapanie oddechu. Nie odważyłam się wypluć majtek w obawie, że mogę narobić za dużo hałasu. Ale im mocniej we mnie walił, wydawałam z siebie coraz bardziej wyraziste pojękiwania. W końcu nie mogłam wytrzymać, musiałam pozbyć się majtek i nabrać powietrza. Rękami trzymałam się boków jego biurka, on pieprzył mnie od tyłu, nie mogłam już dłużej powstrzymywać jęków.
– Dochodzę – wymamrotał przez zaciśnięte zęby. Jego kciuk był głęboko w moim tyłku.
– Tak, panie – tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
Pragnęłam należeć do niego. Pragnęłam, żeby brał mnie w najbardziej wyuzdane sposoby. Pragnęłam, żeby mnie pieprzył, aż będzie ciekło mi po nogach i będę gryzła swoje wargi. Pragnęłam, żeby brał mnie tak, aż zatrze się granica pomiędzy jego ciałem a moją dusza.
I wtedy położył się na mnie, ścisnął moje nogi kolanami, oplótł ręce wokół mojej talii. Dysząc i sapiąc, wcisnął twarz w moje włosy.
Gdy całkowicie skończył, wyprostował się i klepnął mnie w pupę.
– Podciągnij spódnicę.
Zrobiłam tak, jak powiedział. Chwycił mój policzek i wsunął mi kciuk w usta, dając mi posmakować mojej własnej kakaowej dziurki. Przyssałam się do niego z entuzjazmem. Uśmiechnął się.
– Pamiętaj, żeby na jutro nawilżyć dla mnie tyłek.
Przytaknęłam, a on poklepał mnie po głowie i wrócił za biurko. Spodnie miał wciąż w okolicach kostek, ale nie podciągnął ich, tylko usiadł.
– Teraz chodź tutaj i wyliż mnie do czysta. Muszę jeszcze wystawić kilka ocen. Potem pomożesz mi zanieść te papiery do sali. Oczywiście oczekuję, że będziesz normalnie uczestniczyć w zajęciach.
– Tak, panie. – Uklękłam między jego nogami i sięgnęłam po lśniącego od spermy penisa. – Czy byłam dobra, panie?
Mój wykładowca przyglądał się przez chwilę mojej twarzy. Zmierzwił mi włosy.
– Byłaś świetna, moja ty mała Azjatko.
Potem pchnął moją głowę w dół, aż znalazła się w jego kroczu. Na policzku poczułam dotyk jego wilgotnego penisa. Zapach jego spermy wypełnił moje płuca.
– Za opowiadanie dostałaś szóstkę.
Z uśmiechem wzięłam jego penisa w usta. W podbrzuszu czułam rozlewające się ciepło jego orgazmu. Nie mogłam się doczekać, aż w czasie zajęć jego sperma zacznie sączyć się po moich udach. I nie mogłam się doczekać jutra. Mój tyłek wciąż czuł w sobie jego dotyk.
GIPHY App Key not set. Please check settings